poniedziałek, 30 grudnia 2013

Podsumowanie roku


Zbierałem się dość długo do napisania tego posta. Wybranie zdjęć, o dziwo, poszło mi całkiem sprawnie. Było paru żelaznych faworytów, dobrałem, z takich czy innych względów, parę innych zdjęć i gotowe. Z tekstem idzie mi tym razem znacznie gorzej. To był dobry rok, z całą pewnością lepszy niż poprzedni. Sporo rzeczy mi nie wyszło, ale jednak parę też się udało. Dostałem dwa wyróżnienia na konkursie Wielkopolska Press Photo 2013 za zdjęcie z Przystanku Woodstock. Cieszę się.
Byłem nie tylko na Woodstocku, dokumentowałem również tragedię, która wydarzyła się w Jankowie Przygodzkim. Gaz, płomień, wybuch i gdzieś w tym wszystkim ja. Dzięki dobrym ludziom oraz głupiemu szczęściu, dwie moje klatki lądują w serwisie Associated Press i obiegają cały świat. Miło. A przecież nie powinno mnie tam być, to miało być kolejne leniwe popołudnie pod kołdrą i z serialem. Niechętnie wyruszyłem, dopiero w drodze zdałem sobie sprawę z ogromu tragedii. Całe szczęście, że sprzęt miałem gotowy do roboty, wszystko naładowane. Od tego momentu bardzo tego pilnuje.
Innym ważnym, przynajmniej dla mnie, momentem w 2013 roku były Mistrzostwa Świata w piłce nożnej bezdomnych. Temat nie zdobył należytej atencji ze strony mediów, moje zdjęcia nie cieszyły się zainteresowaniem, ale i tak cieszę się, że tam byłem. Ilość pozytywnej energii, jaką wyzwalali ludzie, najczęściej mocno doświadczeni przez los, była niesamowita. Wtedy, na początku sierpnia, po raz pierwszy od dawna miałem uczucie, iż fotografuję coś istotnego, coś co warto utrwalić i potem podzielić się tym z innymi. Naprawdę zajebiste uczucie.
Nauczyłem się też cierpliwości. Pod koniec roku wybrałem się na spore ćwiczenia wojskowe, Steadfast Jazz 2013. Poligon, sporo żołnierzy i sprzętu, a także Prezydent, sporo ważnych i ważniejszych. Niestety był też deszcz, mgła, program pokazów został istotnie okrojony, a to, co się odbyło i tak gównianie się fotografowało. Zły,  mokry i zmęczony, objuczony teleobiektywem i innymi pierdołami, miałem wszystkiego dość. Wytrzymałem jednak do końca, nie obraziłem się na świat. Prezydent, szpital polowy z manekinem. Zdjęciu daleko do doskonałości, ale i tak je lubię.
Czasami by zrobić zdjęcie muszę przemierzyć, nie przesadzając, setki kilometrów. Tak było w przypadku pewnej drogi na granicy polsko-niemieckiej. Po naszej stronie asfalt gustownie przykryty śniegiem, a u Niemców nitka idealnie odśnieżona. Ordnung muss sein. Ale czasami, człowiek nie musi się nigdzie ruszać, kolejne zdjęcie zrobiłem z okna własnego domu. Wystarczyła awaria świateł.
 
W mijającym roku odwiedziłem sporo ciekawych miejsc, miejsc, które są zazwyczaj trudno dostępne dla ciekawskich. Odwiedziłem bazę wojskową w Krzesinach, byłem w hangarze obok F-16. Przy okazji wizyty Prezydenta, a jakże, zobaczyłem też wnętrza fabryki autobusów Solaris. Tych miejsc było pewnie więcej, łapię się też na tym, że coraz mniej doceniam takie okazje - stają się dla mnie normalnością, rutyną.
Na koniec jeszcze kilka zdjęć, które uważam za całkiem udane lub z innego powodu całkiem istotne. Nieprzypadkowo pomijam zdjęcia sportowe i koncertowe, obu tym kategoriom poświęcę osobne wpisy i w żadnym razie nic nie zostanie zaniedbane. Taką mam nadzieję.

1 komentarz:

  1. Oby więcej takich przeżyć, sukcesów i rewelacji w 2014 :)

    OdpowiedzUsuń