sobota, 29 października 2011

Warta kontra Wisła Płock






Na mecz Warty wybrałem się po raz drugi w tym sezonie, ostatni raz Zielonych oglądałem skąpany w promieniach słońca podczas spotkania inauguracyjnego w popularnym "ogródku". Wczoraj warunki były już zdecydowanie inne - niska temperatura, mgła i remonty na drogach okazały się zaporą nie do sforsowania dla wielu, na trybunach zasiadło tylko 800 widzów - widok naprawdę smutny na 40 tys. stadionie. Piłkarze niewiele robili, aby rozgrzać atmosferę, obie drużyny grały naprawdę słabo, dawno nie widziałem takiej kopaniny i braku jakiegokolwiek pomysłu na grę. Na wyróżnienie zasługuje postawa Mariusza Ujka, który jako jeden z niewielu starał się, na miarę swoich umiejętności, coś zmienić i pokazać się z dobrej strony. Strzałem w 10 wydaje się transfer Grzegorza Szamotulskiego, gdyby nie jego interwencje, to już do przerwy mogło być trzy lub cztery do zera. Wartę potraktowałem jako rozgrzewkę, w niedziele sporo ważniejszy mecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz