
Mam nową zabawkę, w zasadzie sporo nowych zabawek. Po kilku nieprzespanych nocach i wielu rozterkach w końcu się zdecydowałem - zmieniam system. Efektem chłodnej kalkulacji jest fakt, iż od paru dni w moich rękach spoczywa sprzęt Canona. Zmian jest wiele, od samej ergonomii aparatu, rozmieszczenia przycisków, po wyprofilowanie gripa, a na obiektywach kończąc - wkręcają się w drugą stronę. Trudno mi to obiektywnie ocenić, póki co dalej szukam włącznika koło spustu, ale generalnie wydaje mi się, że jest podobnie - kwestia przyzwyczajenia. No dobra, brakuję mi dźwigienek od pomiaru światła i trybu AF - w Canonie jakoś to bardziej schowane, będę się musiał przeprosić z instrukcją. Jednakże korpus korpusem, prawdziwym powodem zmiany były szkła, a w zasadzie jedno szkło. Niestety w N, jedynym jasnym szkłem oferującym dobrą jakość na 200mm i jednocześnie szybki (i pewny) AF jest Nikkor 70-200vr. Przerobiłem 80-200 i Sigmę 70-200, to nie to. Do kompletu potrzebne d300 i niestety całość chwilowo poza moim zasięgiem. Jako, że nie chcę czekać i dalej fotografować sport, zdecydowałem się na zestaw Canon 50d + Canon 200 2.8L. Zestaw na pewno mniej uniwersalny i co tu dużo nie mówić, słabszy niż Nikona, ale... zdecydowanie tańszy. Z mojego punktu widzenia jedyną bolączką 50d jest AF - mógłby być lepszy. Poza tym spełnia moje oczekiwania. Natomiast obiektyw to cudo, szybki i ostry, a do tego malutki. Więcej wniosków po pierwszym meczu z nowym zestawem - w sobotę.